3. Poza marginesem.

     Tamtego wieczoru nie miała głowy do interesów, jak nazywała po prostu chęć na płatny seks. Kiedy podszedł do niej, poczuła jego dłoń na ramieniu i już wiedziała, że usłyszy to jakże oklepane „U ciebie czy u mnie?”. Nic takiego jednak się nie stało. Po prostu odszedł, zostawiając jej po sobie szczątki zapachu jego nieziemskich perfum w nozdrzach i głowę pełną myśli.
     Weszła na zaplecze by na chwilę złapać oddech, tuż po północy ruch był największy, gwar najdonośniejszy a praca w barze najbardziej męcząca. Przetrzepała kieszenie w poszukiwaniu zapałek i po chwili zaciągnęła się dymiącym paskudztwem, ściągając na siebie gniew szefa. Błażej, właściciel knajpy odpowiedzialny za całe tamtejsze bagno. Widziała jak podchodzi z tym jego firmowym uśmieszkiem, który mógł znaczyć tylko jedno.
      -Wiesz, że tutaj nie wolno palić. Musi spotkać cię za to kara, ale nie będzie surowa, w końcu znasz to od podszewki.
      Gwałtownie wyrwał jej z palców czarnego kenta i rzucił na ziemię, przydeptując butem. Był coraz bliżej, miał kolejny pretekst by ją zgwałcić, pobić albo w jakiś inny sposób poniżyć. Zamknęła oczy i zaczęła się modlić, błagając by nie robił jej krzywdy, nie dzisiaj. Chciała krzyknąć, ale przysłonił jej usta dłonią kategorycznie tego zabraniając.
     -Ostra jesteś, lubię takie.- na jego twarz wstąpił głupkowaty uśmiech a oczy, których nigdy nie zapomni pałały chorym podnieceniem.
      -Dasz mi w końcu to, po co przyszedłem?- zatoczył się i znów zbliżył.
W przypływie adrenaliny nagle poczuła się silna. Zepchnęła go z siebie, łkając wybiegła ze służbowego pomieszczenia i wróciła do pracy. Odwracając się jeszcze w kierunku tylnych drzwi dostrzegła jego rozwścieczony wzrok i wiedziała już, że nic i nikt jej nie pomoże.
      Jej piekło będzie trwało wieki.
   Pomimo wszystkich nieprzyjemności miała jednak swój kąt. Co by się stało, gdyby uciekła? Skąd wzięłaby pieniądze na jedzenie, ubrania? Gdzie by spała? Pewnie żule przekazywaliby sobie ją z rąk do rąk, wylądowałaby poza jakimkolwiek marginesem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz