1. Miłość jest zja­wis­kiem che­micznym, nie fi­zycznym.


     Nienawidziła swojego życia, swojej pracy, sposobu w jaki dorabiała i tego cholernego miasta. Od dawna już nie patrzyła w lustro bo brzydziła się sama sobą. Nie znosiła swojego ciała, a jednocześnie nie mogła się z nim rozstać. A może wszystkiemu winien jest ten śmierdzący tchórz który w niej siedzi i odbiera wszystkie siły, kiedy potrzebuje ich by z sobą skończyć.
Jak co dzień nakłada maskę na twarz, by stawić czoła temu co ją dzisiaj czeka. Tak dobrze wypracowany image zimnej, bezdusznej laski, jaką wszyscy myślą, że jest.

      Kiedy przyszedł na umówione miejsce, czekała już na niego w jednym z tak dobrze znanych jej, hotelowych pokoi. Nie bawił się w żadne wielkie zapoznawanie się, czy grę wstępną. Wiedział po co tu przyszedł, czym zapunktował u niej już na samym początku, bo nie ukrywała, że chciała mieć to już z głowy.
      Napierał na nią i chwytając za pośladki, lekko uniósł. Zapomniała że brakuje jej do niego paru centymetrów. Oplotła jego biodra nogami, by nie było między nimi żadnej przestrzeni, tylko ona, on i ta paskudna, jakże bezwstydna fizyczna miłość.
       Przejechała językiem po jego dolnej wardze, oczekując akceptacji takiego obrotu spraw, lecz nie doczekała się takowej. Miał wobec niej nieco inne plany, chciał wszystko jeszcze bardziej przyspieszyć. Przycisnął jej ciało do chłodnej ściany i wsunął dłoń pod podkoszulek, który miała na sobie. Sunął palcami w górę, aż napotkał krawędź czarnego biustonosza. Drugą ręką pozbył ją zbędnego w tej chwili okrycia, została w samej bieliźnie. Nie pozostawała mu dłużna i zsunęła jego spodnie, a jej oczom ukazały się umięśnione uda i niebieskie bokserki w paseczki. Rozczulił ją ich widok, lecz po chwili i one  wylądowały na ziemi.
    Ogarnęła ich pewnego rodzaju żądza, zbliżali się do łóżka wciąż atakując się nawzajem gwałtownymi pocałunkami. Odchyliła głowę do tyłu i wbiła paznokcie w jego ramię. Długo jeszcze nie przestawał się w niej poruszać aż w końcu wszystko dobiega końca, a on opadł obok, ścierając dłonią krople potu z czoła.
    -Musiałem skorzystać z twoich usług, chciałem wiedzieć jak to jest doprowadzać dziwkę do orgazmu.- z absolutnie poważną miną wypowiedział te słowa, zapinając błękitną koszulę pod samą szyję. Zaśmiała mu się w twarz, bo chyba nie wiedział co mówi, albo z kim ma do czynienia.
     -Nowakowski, nie pierdol.- powiedziała, a ten jakby z drwiną podszedł do niej i zmiażdżył jej usta swoimi, po raz ostatni tej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz