Snuł się ciemnymi uliczkami i kolejny raz myślał o tym, jak wygląda jego życie. Był sportowcem, zarabiał robiąc to, co kochał. Wielu pozazdrościłoby mu takiej opcji życiowej. Jednak coś jest nie tak, nie na miejscu do tego stopnia, że od jakiegoś czasu ciągle zastanawia się o co chodzi i rozpaczliwie stara się to zmienić.
Wszedł do klubu, z miejsca uderzyła go obrzydliwa mieszanka zapachu spoconych ciał, tanich perfum i alkoholu. Po chwili doszła do tego jeszcze niezbyt przyjemna dla uszu muzyka. Do diabła, to nie była muzyka, to jakaś sztuczna rąbanina, do której ludzie są w stanie tańczyć tylko po kilku głębszych. Zmarszczył nos, bo jeśli każdorazowo tak ma wyglądać ich „poprawiający humor wypad na miasto” to już zaczął żałować pomysłu powrotu na polskie parkiety.
Siedział przy barze i obserwował przyjaciela tańczącego z biuściastą blond panną. Za niedługo pewnie zmyją się w bardziej ustronne miejsce. Ciekawe, czy tym razem będzie to coś choć odrobinę bardziej przyzwoitego niż przygodny seks w śmierdzącej toalecie.
Wyszedł stamtąd zostawiając cały syf tego miejsca za sobą, kiedy dostrzegł ją, skulona siedziała na zmarzniętej ziemi, opierając się o pobazgrany budynek klubu. Podszedł i położył rękę na jej ramieniu by przez chwilę dać odrobinę wsparcia i odszedł szybko, zanim jeszcze dziewczyna zdążyła zareagować.
Zawsze wolał uciekać od problemów, niż je rozwiązywać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz